Takie leciutkie, bezpretensjonalne wnętrze domu zagubionego gdzieś w Colorado... troszkę farmerski styl, żadnych fajerwerków, trochę dekoracyjnych elementów, lekki nieład i coś jakby musującego... znowu zaniosło nas za ocean i jak to dobrze, że są tam takie sympatyczne wnętrza... Ładnie skomponowane kolory, fajne dekoracje kwiatowe, stare drewno i patchworki... to coś na bezbarwny styczniowy weekend...
Fot. http://www.birdiefarm.org/

Jadalna najprostsza na świecie z bukietem łąkowo-ogrodowym...

Łóżko stare z patchworkową narzutą...

Mocno spatynowana patera ze zabawnymi drobiazgami...

Czas na kawę... sympatycznie miło...

Peoniowy czas... tęsknimy...

Przyjazna sofa z poduchami...

Fragment kuchni z tosterem retro...

Miejsce na chwilkę zadumy...

Trochę błękitów i wiosenne kwiatki na wadze...