W dobie totalnego odsłaniania tajemnic wszelakich, a tajemnic urody zwłaszcza gdzieś w tyle głowy rodzi się tęsknota za zapomnianą częścią garderoby... za woalką... Jak bardzo romantycznie wyglądały kobiety w kapeluszach z częściowo zakrytą twarzą, te stare woalki były jak mgła, prawie niewidoczne z delikatnymi kropeczkami zwanymi muszkami lub z bardzo subtelną koronką... miały różne kolory i wcale nie kojarzyły się z welonem ... Urok dawnych strojów... cóż szkoda, że ich nie ma, ale miło jest o nich pamiętać...

Fot. http://billyundhells.de/, http://fangorama.blox.pl/html, http://zapachsztuki.blogspot.com/, http://pinterest.com/, http://www.tapeciarnia.pl/, http://tapety.tja.pl/

Wiosna nieco przyspieszyła i tym bardziej chce nam się świeżości... taka to cecha czasu zwanego kiedyś przednówkiem... globalny handel dostarcza nam w zasadzie cały rok wszelakich dóbr, ale to nie to samo... tęsknimy za jakimiś owocami w czasie realnym... W ogrodzie dziadka najwcześniej pojawiał się rabarbar, to było to coś co dało się upolować pierwsze po zimie, prosto z ziemi... kwaśny niesamowicie, obsypany przez babcię cukrem, miał leciutko słonawy smak... rabarbar... już nam się marzy...

Fot. http://www.tasteofhome.com/, http://niebonatalerzu.blogspot.com/, http://pinterest.com/, http://liquorlist.com/, http://kucharz.wieszjak.polki.pl/, http://bakingamoment.com/, http://www.food.com/, http://www.niam.pl/

Z wizytą w Dolinie Loary i nie, nie zaglądamy do znanych na całym świecie pałaców i rezydencji... Jak zwykle kręci nas przetworzenie budynków gospodarczych na fajne siedlisko... I tu budynki ceglane, ze znanej w okolicy cegielni, otwarta przestrzeń, belkowane sufity, duża powierzchnia dachów i malownicze otoczenie, o stajni, hali do treningów i 3 hektarach ziemi nie wspomnimy... Loir-et-Cher... obiekt do nabycia... ech te szalone marzenia...

Fot. http://www.patrice-besse.co.uk/, www.routard.com