Pierwszy listopada, magiczna chwila. Przechodzenie... skąd dokąd? Niby to czas zszarzenia, a nam marzy się jeszcze odrobina zieleni, odrobina żywotności... Może ten czas jakiś niepokojący, może to tylko w nas... Jakoś gorzko, piołunowo... "a piołun spal wśród traw"... Wołaniem, wołam Cię Ernest Bryll
Fot. https://weheartit.com/, https://pl.pinterest.com/, https://cranberrymorning.blogspot.com/, https://www.absintheonthenet.com/, http://mayallseasonsbesweettothee.blogspot.com/

Zapalmy światełka... gdzieś...

Życie od nowa...

Zieleń powróci...

Wędrówka, wieczna wędrówka...

Droga, czas liniowy...

Przepisu brak...

Światełko dla wędrowcy... brzmi teraz złowróżbnie...

Absynt, gorycz i zapomnienie..

A piołun spal wśród traw... Ernest Bryll...