W taki trochę ponury czas wraca do nas świat ulubionych książek z dzieciństwa... Świat według Tove Jansson... jakiś taki bezpieczny, miły i pozytywny, to coś czego w realnym, dorosłym życiu najbardziej brakuje, tęsknimy za czymś takim jak eksterytorialność, odrębność własnego świata... Tove Jansson taką enklawę potrafiła stworzyć, może przez to, że dużo czasu spędziła na małej wysepce, zewnętrzne sprawy nie istniały... potrzeba nam wyspy, odcięcia, izolacji... kochamy świat stworzony w tych opowieściach... wystarczy zamknąć oczy i...
Fot. http://kuistinkautta.blogspot.com/, http://www.visitfinland.com/, https://www.gloria.fi/blogit/mrs-jones, http://elsass-elsass.blogspot.com/, https://pl.pinterest.com/, https://foursquare.com/, http://www.ainola.fi/, http://www.unc.edu/

Weranda w domu Muminków mogłaby być taka...

Domek Tove Jansson w Zatoce Fińskiej...

Pracowita Mama Muminka wywiesiła pranie...

Zamieszkać w latarni morskiej...

Domek plażowy...

Mamie Muminka nie brakowało romantyzmu...

W taki wieczór Włóczykij wyruszał w świat...

Zima Muminków? W realu dom Sibeliusa... czemu nie...

Wyprowadzka do latarni była chyba jedynym smutnym elementem opowieści...