Charlotte...
Szarlotka... czas najpiękniejszych jabłek nastał. Smak to jedno, ale ich wygląd! Zdarzyło mi się zrobić kawał scenografii do dwóch programów telewizyjnych i jednej wystawy przy użyciu ogromnej ilości jesiennych jabłek...
Potem te jabłka przez długi czas jadły zaprzyjaźnione konie z zaprzyjaźnionej stajni. Wszyscy myśleli, że jestem posiadaczką sadu...
Ale wracając do szarlotki:
Nasza domowa szarlotka
20 dkg masła
szklanka cukru
6 łyżek śmietany
60 dkg mąki
2 kg jabłek
łyżka proszku do pieczenia
Masło ucieramy z cukrem, dodajemy żółtka, śmietanę i mąkę z proszkiem do pieczenia. Wyrobione ciasto układamy ręką na blasze, niedużą ilość ciasta zostawiamy. Jabłka szatkujemy w cienkie plasterki, lekko podsmażamy z niewielką ilością cukru i dużą ilością cynamonu (czasami dodaję cieniutkie plasterki świeżego imbiru). Ostudzone jabłka układamy na cieście, ubijamy pianę z białek, dodajemy do niej trochę cukru i otartą skórkę z cytryny. Pianę układamy na jabłkach, a na niej porwane kawałeczki ciasta.
Szarlotkę pieczemy początkowo w dość wysokiej temperaturze, a potem w niższej... prawie godzinę, ale trzeba sprawdzać.
Jest pyszna.
Zofia wykonała kiedyś szarlotkę ze śliwek... w tej samej proporcji, to było zjawisko smakowe, chociaż nie trzymało zwartej formy...
fot.via http://breadandolives.tumblr.com/
Stary sad
Piec?
W oczekiwaniu
Ach....
Dzisiaj przyszła Kasia. Uczy nas komputerowego języka tej strony.
OKROPNE!!!!
Czasami wspominam spektakl "Lady Makbet" z Teatru Powszechnego. To były złote czasy Teatru.
Boję się Kasi, bo ona ma wzrok Lady Makbet. A chce dla nas, dla mnie dobrze. Czasami wzrok musi mieć emocje Lady Makbet.
fot. Zbigniew Ballner
Na szezlągu nie jest wygodnie... chyba, że jesteśmy zakochani...
Z winem dobrze smakuje widok z ulicy Kopernika
Mój ulubiony stoliczek z konikami