Świat Zofii bardzo rzadko zapuszcza się za ocean, ten nasz europocentryzm... ale, że chodzą za nami owoce morza jakoś niechcący zaniosło nas wirtualnie na Cape Cod... życie na półwyspie, Nowa Anglia, stare drewniane domy, wszyscy żeglują no i jedzą homary, małże, i inne dobra. Jakaś ciekawa tam panuje aura, stare latarnie morskie jak domy, plaża piaszczysta i w tle legenda statku Mayflower, prapoczątek USA... i tak przez homara docieramy do romantycznej historii... A u nas na kolację makaron z owocami morza, pycha...

Fot. betterphoto.com, http://pinterest.com/, flickr.com, kokocooks.blogspot.com, thefoodsection.com

Stary, lekko krzywy domek z dachem grubym ze strzyżonej trzciny, mały... Gdyby leżał w środku lasu niechybnie kojarzyłby się z domkiem Baby Jagi... Ten jest z St Agnes w Kornwalii... coś chodzi za nami ta Kornwalia... Tutaj podobają nam się nierówne bielone ściany, piękne proporcje, proste sprzęty, wszystko lekko wypłowiałe, spatynowane... cała gama szarości, szarych błękitów, leciutkiego różu... W tym małym domku mieszka duch, nie mamy żadnych wątpliwości...

Fot.http://www.uniquehomestays.com/

Cieniutka, bardzo bogato zdobiona, głównie w kwiatowe, szczególnie różane motywy... stara manufaktura, osiemnastowieczna, znana na świecie... Filiżaneczki, spodeczki, talerzyki ze złoconymi brzegami... Może w dzisiejszych dosyć siermiężnych czasach wydaje się ta ozdobna porcelana nieco kiczowata... Ale  coś takiego może jest takim lekiem na troszkę poobijaną duszę... róże zakonserwowane w szkliwie, drobne kwiatki jak zasuszone przypominają o delikatnej stronie egzystencji...

Fot. https://pl.pinterest.com/, flickr.com, thespanishdahlia.typepad.com